Sobota 12 czerwca br. W tym dniu po dłuższej nieobecności pojawiamy się na łowisku w Buczu – Sączkowie. To tutaj w tym roku rozgrywamy tradycyjne, coroczne “RODZINNE ZAWODY WĘDKARSKIE”. Już przed wyznaczoną godziną zbiórki meldują się wszyscy uczestnicy. Możemy rozpoczynać. Po przywitaniu przybyłych na zawody wędkarzy głos zabiera sędzia zawodów. W tym dniu jest nim kolega Wojciech Woziński.
Przedstawiono zasady, czas trwania zawodów wędkarskich oraz pozostałe zasady rywalizacji. Po losowaniu udajemy się na stanowiska gdzie każdy przygotowuje się do wędkowania. O godzinie 10:00 zestawy lądują w wodzie i zaczynamy wędkowanie. Z nieba leje się żar. Zastanawiamy się jak zachowają się ryby w takich warunkach. Będą brania czy nie. Jako, że w tym dniu liczą się tylko karpie, karasie, jesiotry, amury i liny, większość wędkujących odpuszcza spławik i poszukują ryb na gruncie. Po dłuższym oczekiwaniu zaczynają się brania. Jako pierwszy ładnego karpia wyciąga kolega Andrzej Faryna. Początek został zrobiony. Co chwilę ktoś wyciąga rybę i sędzia ma sporo pracy. Na początku uzgodniono, że ryby są ważone zaraz po łowieniu i wracają do wody. Po czterech godzinach wędkowania okazuje się, że w tym dniu dziewięciu z nas złowiło ryby. Były to karpie i karasie. Na tych zawodach złowiliśmy łącznie ponad 64 kg ryb. Po podliczeniu wyników okazało się, że w tegorocznych RODZINNYCH ZAWODACH WĘDKARSKICH najlepiej wędkowała rodzina Wozińskich, która z wynikiem 19.105 gram ryb zajęła I miejsce i odebrała okazały puchar. Na drugim miejscu zawody ukończyła drużyna Andrzeja Faryny, którzy złowili 1.8960 gram. Trzecie miejsce zajęła drużyna Marka Młynarza. Ich wynik to 8775 gram ryb (szczegółowo-tutaj). Jako, że zwycięzcy biorą wszystko okazało się, że w nieoficjalnej klasyfikacji na największą rybę zwyciężył ważący 5,335 kg karp Wojtka Wozińskiego, przed karpiem Marka Młynarza, który ważył 4,775 kg. Na koniec po wspólnym zdjęciu każda z rodzin otrzymała karpia i w dobrych humorach, przy pierwszych kroplach deszczu pojechaliśmy do domów.